Jakież było zdziwienie Lily, kiedy u jej stóp wylądowała szara sowa i unosząc nóżkę domagała się odwiązania wiadomości, którą przyniosła. Lily ostrożnie rozsupłała czerwoną wstążkę, którą przymocowano wiadomość. Sowa natychmiast odfrunęła. Dziewczynka spojrzała na przyjaciela, który pokiwał głową, zachęcając ją do otwarcia listu. Popatrzyła na kopertę, na której zielonym atramentem wykaligrafowano jej imię, nazwisko i adres. Wewnątrz znalazła list o bardzo dziwnej treści.
- To z Hogwartu - powiedział Severus z uśmiechem. - Dostałem taki w zeszłym tygodniu.
Lily jeszcze raz przejrzała list, po czym ponownie zajrzała do koperty. Oprócz wiadomości znalazła tam również spis rzeczy potrzebnych do nauki, oraz bardzo dziwny bilet na pociąg. Z informacji wypisanych na nim wynikało, że Ekspres Londyn - Hogwart powinien odjechać o godzinie jedenastej ze stacji King's Cross z peronu 9 i 3/4.
***
Zbliżała się godzina dziewiętnasta, kiedy ktoś zapukał do domu państwa Evans. Mary Evans podeszła do drzwi i otworzyła je. W progu stał krępy mężczyzna, odziany w czarną szatę ze srebrno - zielonym herbem przedstawiającym węża.
- Dobry wieczór. nazywam się Horacy Slughorn. - powiedział posyłając matce Lily promienny uśmiech. - Mam nadzieję, że córka powiadomiła państwa o moim przybyciu.
- Oczywiście, proszę wejść. - powiedziała mama Lily, prowadząc gościa do salonu, gdzie siedział pan Evans.
Lily i Petunia, przyciągnięte odgłosami rozmowy, zeszły na dół.
- Witam panno Evans. - rzekł czarodziej, zwracając się do Lily która wraz z siostrą stała przy schodach prowadzących na piętro.
- Dobry wieczór. - odparła dziewczynka, lekko onieśmielona.
- Petunio, czy mogłabyś pójść do siebie? - spytała pani Evans.
Dziewczynka z obrażoną miną wspięła się po schodach. Nie rozumiała dlaczego to jej siostra, a nie ona ma zostać przyjęta do szkoły magii. Weszła do pokoju trzaskając drzwiami i usiadła na łóżku. Jej wzrok padł na ramkę ze zdjęciem, przedstawiającym ją i Lily w strojach czarownic. Dobrze pamiętała to Halloween, kiedy pokłóciły się o to, która z nich zebrała więcej słodkości.
Petunia uśmiechnęła się do swoich wspomnień. Nie rozumiała dlaczego jej relacje z siostrą tak gwałtownie się pogorszyły. Przypomniała sobie pewne zdarzenie sprzed roku, kiedy razem z Lily bawiły się na placu zabaw. Był tam wtedy ten dziwny chłopiec. Kiedy razem z siostrą urządzały sobie zawody w skakaniu z huśtawki, Lily skoczyła bardzo wysoko, a Petunia z przerażeniem patrzyła, jak jej młodsza siostra wzbija się w powietrze i upada na chodnik kilka metrów dalej. Po chwili dziewczynka wstała, otrzepała się i z uśmiechem na twarzy podeszła do zdziwionej siostry oznajmiając: - Wygrałam! - Na jej dłoniach i kolanach nie było nawet najmniejszych zadrapań.
Teraz Petunia uświadomiła sobie, że to właśnie była magia.
- Więc to prawda! Ona rzeczywiście jest czarownicą. - pomyślała dziewczynka.
***
Pani Evans spojrzała na córkę, która patrzyła na nią błagalnym wzrokiem.
- Mamusiu, mogę tam jechać? Tak bardzo was proszę!
- Dobrze Lily - powiedziała Mary Evans.
- Tylko pamiętaj co nam obiecałaś. Masz uczyć się pilnie. - dodała pan Evans.
- Obiecuję. - powiedziała Lily, po czym rzuciła się rodzicom na szyje. Po chwili podeszła też do swojego nowego profesora i uściskała go. Slughorn spojrzał na nią zmieszany, jednak po chwili jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Przyjdę po ciebie za trzy dni i pojadę z tobą kupić potrzebne rzeczy. - powiedział profesor, po czym żegnając się z domownikami, wyszedł z domu i z głośnym trzaskiem zniknął z ciemnej uliczki.
Tadam! Jest już nowy rozdział! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Zyczę miłego czytania.
~Meg :)
Eh, kiedy dodasz nową notkę?
OdpowiedzUsuńTwoje notki, choć jest ich mało, są super :)
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award!
Szczegóły u mnie :)
Lilka.
Dzięki za miłe słowa. :) Już niedługo wstawię nowy rozdział. Może nawet dziś. ;)
UsuńHahahhhaahha- rozdział prześwietny! Nie mogę, naprawdę nie mogę, wyobrazić sobie miny Slughorna, po tym jak Lily go uścisnęła... Widok musiał być bezcenny :D. W ogóle miałaś świetny pomysł z tym, ze to właśnie on przybył po Lils- w końcu, tak bardzo ją lubił, więc możliwe, że to taki sentyment :D. Wiesz co? Jesteś cudotwórczynią. Serio. Nikt, ale to nikt, nie uczynił jeszcze, że polubiłam Petunię. No dobra, może "lubienie" to zbyt mocne słowo... twoją Petunie po prostu toleruję. Widzę w niej człowieka, a nie takiego wraka-człowieka :D. Ja rozumiem, że można być zazdrosnym, ale żeby z tej zazdrości znienawidzić kochaną siostrę? -,-. Twoja Petunia jest nieco oburzona i dotknięta, że to Lily sie poszczęściło, a nie jej, ale zrobiłaś to tak subtelnie, że wręcz można się z nią utożsamić i powspółczuwać TROSZKU.
OdpowiedzUsuńUmieram z ciekawości, jak opiszesz pierszą konfrontację Lil i Rogacza- coś czuje, że to będzie epickie :D.
Pisz, dużo weny! Idę się zabierać za ostatni rozdział :*
Abigail
[hogwart-z-tamtych-lat]
Dzięki, co prawda już wcześniej pisałaś, że będziesz komentować, ale nie spodziewałam się, że zobaczę tyle aż tak długich komentarzy. :) Bardzo się cieszę, że tak bardzo Ci się podoba. Naprawdę miło mi jest czytać tak pozytywne opinie. :)
UsuńDzięki! :)